kwi
08
2014

Dwa tygodnie po operacji makrostomii, czyli mięśnia okrężnego ust.

 

Adaś po 10 operacji, która odbyła się w piątek 14.03. Mięsień okrężny ust, tzw. makrostomia. Adaś miał zbyt szerokie usta z powodu przerwanych przyczepów mięśni. Dr Włodzimierz Piwowar z IMID zszył gdzie trzeba i teraz Adaś ma małe usteczka. Blizny ma zygzakowate, a nie proste. Jak mi Pan doktor tłumaczył proste blizny łatwo rozeszłyby się przy pracy ustami.

Przyjęto nas na oddział jak zwykle dzień przed planowaną operacją, czyli 13.03 w czwartek. Adaś jak zwykle cieszył się z wycieczki samochodowej. Wyraźnie podoba mu się w IMID w Warszawie. Polubił ten Oddział – lekarzy i wspaniałe ciotki pielęgniarki, które go już dobrze pamiętają. Ciocie pielęgniarki z Kliniki Chirurgii Dzieci i Młodzieży nie mogły się nadziwić, że Adaś zupełnie samodzielnie chodzi !!! Dzień przed operacją w czwartek miał tyle energii, że wszystko co się ruszało na Oddziale chciał gonić, a mama padała ze zmęczenia.

Śmiałam się, że muszą mu założyć wenflon w nodze, bo inaczej od razu po operacji ucieknie z łóżka. Adaś jest baaaaaaardzo ruchliwy. Jak określił jeden z lekarzy – hiperaktywny. Musi nadrobić stracony czas w chodzeniu i poznawaniu świata z perspektywy dwóch nóg :-)

Jak pielęgniarki zobaczyły jego ruchliwość stwierdziły, że wkucie do operacji to może najlepiej na bloku założyć jak już go podeśpią, bo inaczej będzie ciężko. Tak też było. Inne dzieci w dzień operacji siedziały grzecznie w łóżeczkach i czekały aż kroplówka zleci, ale nie Adaś… Nie miał kroplówki, więc cóż było siedzieć w łóżeczku, trzeba chodzić.

 

Ok. 11 zaniosłam go na blok operacyjny. Już tyle razy to robiłam :-(  . Zawsze odczuwam spokój w sercu, bo wiem, że jest w dobrych rękach. Wychodzę na krótki spacer. Operacja trwała około półtorej godziny. Szybko mnie zawołano. Nasza kochana dr Boczar, która operowała Adasiowi jajeczka kazała szybko spojrzeć jakie piękne usteczka mu wykonał dr Piwowar, ja spokojnie najpierw umyłam ręce – w końcu higiena ważna sprawa na oddziale pooperacyjnym – i dopiero popatrzyłam. Buzia zupełnie zmieniona.

 

W dzień operacji tak mi go żal było. Nałykał się krwi i z oskrzeli w dzień operacji odsysałam krew aż do wieczora. Adaś jak zwykle twardziel, bo nie chciał spać po narkozie. Chyba go mocno bolało, bo płakał. Poprosiłam o coś na uspokojenie i wyciszył się. Nie chciał się jednak położyć, ale siedział i kimał na siedząco. W końcu pod wieczór troszkę zasnął. Zawsze mówię, że Adaś jest odporny na ból, ale jednak go bolało. W nocy już byliśmy na naszej sali, gdzie mogłam być przy nim. Obudził się ok. 2.30 i płakał. Pewnie go bolało. Powietrze strasznie suche. Ogrzewanie na maksa, stare kaloryfery, których nie idzie zakręcić. Nawet mi zasychało w nosie, a co dopiero jemu skoro oddycha przez rurkę. Kładłam mokry ręcznik, który po godzinie był zupełnie suchy … Zrobiłam mu więc inhalację i po 4  zasnął. Był coraz bardziej opuchnięty. Potem w domu powiedział mi Mąż, że z każdym zdjęciem, które mu przysyłałam wyglądał coraz gorzej. Po prostu dopiero zaczęła wychodzić opuchlizna i rany były coraz mocniej zaczerwienione.

W piątek już były próby podania picia do PEG-a, ale zbierało mu się na wymioty. Dużo krwi się nałykał. Jeszcze w sobotę po podaniu małej porcji wody i jedzenia podnosiło mu się z żołądka na wymioty.
Tyle już operacji Adaś przeżył i powinnam się przyzwyczaić …, ale przeżywam ten jego ból za każdym razem na nowo …
Pomimo bólu szybko Adaś się podniósł się z lóżka i chciał chodzić już w sobotę. Jeszcze chwiejnym krokiem, bo mało jadł, ale jego wola ruszania się jest nie do pobicia !!! Mi jest coraz trudniej. Adaś coraz cięższy, większy, silniejszy i potem się dziwię, że ciągle jestem osłabiona i co rusz łapię infekcję – Adaś mamę eksploatuje :-(   , ale też dzięki niemu szybko ładuję swoje akumulatory.

W niedzielę wypuścili nas do domu, a w piątek po tygodniu pojechaliśmy z powrotem, aby wyjąć szwy w znieczuleniu. Na żywego chyba by się nie udało. Adaś taki nadwrażliwy po tylu operacjach nie da się dotknąć. Niestety dla 5 minut znieczulenia musieliśmy się przyjąć do szpitala i wszystkie papiery na nowo pisać. Ach te papiery.

 

Mieliśmy przybyć na czczo na 8 rano, więc wyjazd o 4. Adaś pobudka o 3.30. Myślałam, że szybko nas wezmą jako pierwszych. Tym bardziej, że nie dostał od czwartej picia i jedzenia, a siedzieliśmy prawie do … 11. Oj ciężko było. Nie dostaliśmy pokoju, ani łóżeczka, więc troszkę pochodził po korytarzu. Zmęczył się i odpoczywał w wózku. Chciał chodzić i chodzić, ale mu nie pozwoliłam, bo bardzo się poci przy swoim szybkim chodzeniu. Przy okazji wycisnął dwie kupki. Bałam się, żeby się nie odwodnił. W końcu się doczekaliśmy. Wszystko trwało ok. 5 minut. Nawet wkucia mu nie zakładali. Dostał jakieś gazy na spanie i po 10 minutach już był obudzony. O 12.30 opuszczaliśmy szpital i wracaliśmy do domu. Adaś tradycyjnie nie sypia w samochodzie, bo wszystko go ciekawi. Ma kondycję. Ja robiłam drzemkę rano od 4 do 6, aMaż prowadził. Myślałam, że z powrotem padnie ze zmęczenia, ale nie Adaś. Dał radę całą drogę i poszedł spać normalnie wieczorem. TWARDZIEL i duża kropa!!!

W niedzielę jak wróciliśmy z Warszawy Adaś nie wyglądał zbyt ładnie. Buzia spuchnięta. Stefek nie chciał na niego patrzeć, a Ania powiedziała, że chce poprzedniego Adasia. Jak Stefek zobaczył Adasia, to aż zwymiotował z wrażenia. Nie chcieli się na początku z nim bawić. Szwy były widoczne jak wąsy, a na szwach miał plasterki stripy, które miały trzymać szewki. Wewnątrz buzi i w kącikach ust Adaś ma szwy rozpuszczalne.

 

Muszę go naprawdę pochwalić, bo był bardzo grzeczny po operacji. Rozumiał, że nie wolno tam dotykać. Nie grzebał sobie rączką. Baliśmy się, że będzie pchał zabawki do buzi jak to wcześniej robił, ale się myliliśmy. Adaś nic nie ruszał przy buzi. Rozumiał, że nie wolno. Jakiś czas przed operacją opanował nowy gest – „dziękuję” polegający na przyłożeniu dłoni do buzi i skierowaniu ich w stronę osoby, której się dziękuje. Przestał nawet wykonywać ten gest. Dopiero ze dwa tygodnie po operacji z powrotem zaczął. Mądry jest nasz Adaś.

 

Liczę, że może poprawi się z łykaniem. Na razie zauważyliśmy, że mniej wycieka mu ślina. Dr Piwowar tłumaczył, że wcześniej z takimi szerokimi ustami trudno było mu zamknąć buzię. Jak słusznie zauważył – niech Pani spróbuje przełknąć ślinę z otwartą buzią, czy też jakiekolwiek jedzenie. Spróbujcie czy się da??? A Adaś miał przez 5 lat takie utrudnienia. Szkoda tylko, że nie zrobili tej operacji wcześniej, ale cóż … wszystko po kolei. Za dużo wszystkiego tego u biednego Adasia. Jak dobrze jednak, że chirurdzy plastycy znają się na rzeczy i wykonują tak świetnie swoją pracę. Uważam, że cuda działają, bo po dwóch tygodniach od operacji blizny są tak ładne. Tylko gratulować im wspaniałej ręki. Przed Adasiem jeszcze kolejna partia masaży. Jak już się zagoi wszystko dobrze po 6 tygodniach od operacji zaczniemy znów masaże i zobaczymy czy Adaś pozwoli. Na razie wszystko twarde i nieczułe, więc nawet trudno mu się ziewa czy uśmiecha.

 

Napisane przez Beata w: Uncategorized |

Brak komentarzy »

RSS feed for comments on this post. TrackBack URL


Zostaw komentarz

Design: TheBuckmaker.com WordPress Themes