kwi
01
2011

Adaś po operacji – ciąg dalszy

Dziś może już w końcu dotrzemy w naszej opowieści do domu.

JAK ADAŚ SPAŁ

Po operacji w pierwszej dobie nawet zrobił około dwugodzinną drzemkę w ciągu dnia. Miałam czas poczytać książkę !!! W nocy z czwartku na piątek był coś niespokojny. Dostał leki przeciwbólowe. Byłam tak zmęczona, że około 21 położyłam się jeszcze w ubraniu na chwilkę … Adaś jeszcze nie spał. Zasnęłam ze zmęczenia. Obudziłam się kolo północy, bo Adaś się szamotał w łóżeczku. Wstałam i nie wiedziałam dlaczego. Było duszno, więc uchyliłam okno, żeby przewietrzyć. Chyba pomogło, bo się uspokoił i zasnął. Jak wiadomo w szpitalu nie można posapać za długo. Około 6 przychodzą pielęgniarki i mierzą w uchu temperaturę, więc Adaś zwykle się budził. W piątek rano obudził się kolo szóstej. Po ósmej został zabrany do zabiegowego na kontrolne pobranie krwi. Znów się zdenerwował i zasnął około 9. Pewnie pospałby dłużej, ale około 10 przyszła pielęgniarka z dożylnym antybiotykiem i było po spaniu. Myślałam więc, że w ciągu dnia spokojnie jeszcze zaśnie, ale nic tego. Wojował do 21 ! To jest łobuz J . Nie dał mamie odpocząć. W sobotę i w niedzielę już spał w ciągu dnia. Nigdy nie spał tak długo jak w domu, ale wiadomo szpital ma swoje prawa. W domu ma zasłonięte roletami okno i jest zupełnie ciemno. W szpitalu nawet w nocy nie było zupełnie ciemno. Świeciło się lekkie światło całą noc.

WENFLON PRZESTAŁ DZIAŁAĆ

W niedzielę rano pielęgniarka przyszła z antybiotykiem do żyły i pcha, pcha, ale nic z tego. Trzeba zrobić nowe wkucie. Ojojoj … Czekałam, czekałam około kwadrans. W końcu pielęgniarka zawołała. Nie udało się wkuć. Próbowały nawet w szyjną. Udało się wkuć, ale przy zakładaniu wenflonu żyła pękła. Co robić? Po doktora dyżurnego niech zdecyduje. Decyzja – spróbujemy już bez antybiotyku. Zwykle daje się trzy dni okołooperacyjnie. Adaś dostał dwa. Wrócił do moich myśli czarny scenariusz po zeszłej operacji, kiedy w czwartej dobie antybiotyk odstawiono, a po południu zagorączkował i było zapalenie oskrzeli. Pocieszałam się, że już jest mocniejszy.

PRZY OKAZJI STEFEK

W piątek akurat spotkałam lekarza, który operował Stefka. Raczej go nie pamiętał, bo naprawdę dużo operują rozszczepów. Podpytałam kiedy można operować przegrodę nosową, bo z przeszczepem do dziąseł trzeba poczekać jak stwierdziła Pani ortodonta. Mówił, że już można, więc mam umówić termin. Aktualnie umawiają ostatni kwartał roku.

PODZIĘKOWANIE ZA POMOC

Osobne podziękowanie należy się dla Asi, która w piątek, sobotę i niedzielę specjalnie przywiozła mi domowy Adaś i rosół dla Adama, żeby szybciej dochodził do sił, no i rybkę … Sama ma czteroletnią córkę i z nią powinna spędzić cały weekend, ale jednak znalazła czas, aby nas odwiedzić. Dzięki. Jakie to było ważne, że miałam się komu wygadać.

Podziękowania też dla Marty i Adama. Jak byliśmy w Warszawie dostałam sms od nieznajomej Marty z propozycją pomocy. Mieszkają na miejscu i z blogu wiedzieli, że jesteśmy na operacji. Jakie to niesamowite, że jest tylu dobrych ludzi !!! Dziękuję Marto za wypranie brudnych ubranek. Sami mają dwóch chłopców. Pracują, ale znaleźli czas, aby pomóc innym !!!

Rodzice na oddziale też jak zwykle pomagają sobie nawzajem. Zrobią zakupy. Ja od środy nie wychodziłam poza szpital, jedynie w niedzielę na chwilę.

RUCHLIWY ADAŚ

Nie mogłam wyjść z podziwu dla Adasia, że tak szybko miał siły po operacji i chciał chodzić. Najbardziej pasjonowało go zamykanie i otwieranie drzwi. Chodził naprzeciw do Szymka, a później do Kasi. Ich drzwi lekko się otwierały, a nasze fatalnie. Nawet dorosły miał problem. Zgadałam się z mamą Szymka i okazało się, że Szymek nie ma w ogóle otworów słuchowych, ale nosi na głowie opaskę z dwoma aparatami słuchowymi, które zbierają słuch z przewodnictwa kostnego. Ciekawe dlaczego Adasiowi nie zlecono takiego aparatu. Przecież w styczniu 2010 wyszło, że na to ucho, którego nie ma słyszy 50 decybeli przez przewodnictwo kostne. Często wkłada sobie grający telefon komórkowy za głowę. Pewnie dlatego, że słyszy wtedy stereo. Jak zwykle można wiele dowiedzieć się od rodziców.

Jak byliśmy na operacji w X 2009 poznaliśmy Renię, Darka i ich synka Kubę. Do dziś utrzymujemy kontakt.

W piątek Adaś już wstawał na nogi w łóżeczku. A taki mądry się zrobił, że nawet nauczył się włączać światło. Łóżeczko stało zaraz obok kontaktów, więc Adaś cyk na nogi i do kontaktów. Super zabawa, włącz światło i wyłącz. Raz poszłam na chwilkę do świetlicy po coś do torby. Przybiegła jedna z mam z zapytaniem czy Adaś może tak sam stać na nogach w łóżeczku, bo wstał. Sam bez asekuracji nie powinien, bo czasami traci jeszcze równowagę. Łóżeczko było metalowe, więc mógłby się urazić. Raz wieczorem nie chciało mu się spać. O 20.00 jest cisza nocna, gaśnie to wysokie światło i pora spać, ale nie dal Adama. Adaś na nogi i włącza sobie światło w swoim pokoju. A jak się denerwował, gdy mu ręką zakrywałam.

POWRÓT DO DOMU?

Tak do końca po operacji nie wiedziałam ile dni będziemy. W karcie gorączkowej było zaznaczone 7 dni, więc myślałam, że powrót w środę. Zwykle jak wyciąga się jakieś szwy to jest to siódma doba. Myślałam, że tę żyłkę spod oka mu zdejmą i dren też. Okazało się, że wróci z tym do domu i za 4-6 tygodni musimy przyjechać do kontroli czy można już wyjąć.

PONIEDZIAŁKOWY OBCHÓD

Pojawiła się Pani Prof. Rozmawiamy, a tymczasem Adaś zwymiotował poranne mleko przy niej. Mówię więc jej, że ma refluks. A ona na to czemu ich wcześniej nie poinformowałam, to mogliby też się tym zająć jako chirurdzy. A skąd ja mam wiedzieć co się u nich operuje na oddziale. Myślałam, że wady twarzoczaszki, siusiaki, jąderka i to wszystko, zresztą nasza Pani dr prowadząca powiedziała, że ona się tym nie zajmie … Pani Prof. pobiegła wyjaśniać z Panią dr i chyba „kaszana”. Wrobiłam naszą młodą Panią dr. Wkurzyła mnie już tak gra, jedna mówi, że nie zrobią, druga, że mogą zrobić. Niech  końcu ustalą wersje.

Pani Prof. powiedziała, że mam ustalić zaraz następny termin operacji za pół roku. Poszłam więc do budynku obok i ustaliłam 04.10.2011. Pan dr, który operował Stefka podsunął mi myśl, żeby w jednym tygodniu zoperować i Adasia, i Stefka, więc Stefka też umówiłam na ten dzień. Tak czy inaczej Mąż brałby urlop, aby być ze Stefkiem, więc za jedną drogą przyjedziemy z dwójką.

Mąż przyjechał już dzień wcześniej, w niedzielę po południu, aby mógł odpocząć po długiej drodze. Chcieliśmy wyruszyć po obchodzie. W jedną stronę przy dobrych wiatrach pięć godzin jazdy. Niestety musieliśmy poczekać za wypisem do ok. 13. Umówiono nam jednak rezonans magnetyczny glowy na 06.04.2011. Termin operacji na wnętrostwo 06.06.2011. Oj biedny nasz Adaś. Znowu znieczulenia, wkucia. Jak mi go żal.

Poniżej informacja z Wikipedii co oznacza wnętrostwo. Sama byłam ciekawa i zajrzałam.

„Wnętrostwo (łac. cryptorchidismus) – wada rozwojowa u noworodków męskich, polegająca na niewłaściwym umieszczeniu jednego lub obu jąder w jamie brzusznej lub kanale pachwinowym zamiast w mosznie. Niezstąpienie jąder grozi ich przegrzaniem, co sprzyja powstawaniu nowotworów jądra oraz może doprowadzić do zatrzymania produkcji plemników, czego skutkiem jest niepłodność wnętra.

Wnętrostwo występuje u około 4% noworodków męskich. W pierwszym roku życia odsetek ten na skutek samoistnego zstępowania jąder obniża się poniżej 1%. Wnętrostwo jednostronne występuje pięciokrotnie częściej niż wnętrostwo obustronne.

W leczeniu stosuje się gonadotropinę, a w przypadku braku skuteczności – zabieg operacyjny (ważne by leczenie rozpoczęto w pierwszych latach życia). ”

Zapłaciłam za pobyt w szpitalu (20 zł za dobę). Swoją drogą do czego to dochodzi, żeby płacić za możliwość bycia z dzieckiem. To chyba rodzicom powinni zapłacić, że wykonują całą opiekę nad dziećmi po operacji. Przy przyjęciu na oddzial trzeba nawet podpsiać informację, że istniej opłata za pobyt rodzica, za korzystanie z wody, prądu.

DROGA DO DOMU, DAJ MI CYCUSIA

O dziwo Adaś nawet zasnął na godzinę. Nie było tak źle. Dotarliśmy krótko przed 19.00. Pozostałe dzieciaczki nie mogły się doczekać. Ania chyba teraz bardzo emocjonalnie przeżywa rozstania z mamą. Jak weszliśmy nawet nie chciała się przytulić, zbiła mnie – za karę, że ją na tak długo zostawiłam. Stefek od razu „na misia”. Babcia czasem mawiała do Ani jak Ania chodziła i marudziła, bo nie wiedziała co chciała – Mamo daj cycusia. Ania tak to zapamiętała, że w końcu biegała za mną i wołała – Mamo daj cycusia. Wtedy ja ją przytulałam do piersi.

ACH TE CHOROBY

Następnego dnia Ania i Stefek nie odstępowali mnie na krok. Wszystko ja musiałam przy nich zrobić. Nie pozwolili Babci. Ania nie chodziła wtedy do przedszkola, bo znów zaczęła się smarkać i kasłać. Stefek podobnie. Babcia też się pochorowała. To chyba z tego osłabienia. Stres psychiczny, bo miała na głowie dwójkę małych dzieci, które czasami potrafią się dać we znaki. Z Anią przecież nie można się wyspać. Wobec tego w środę w południe Babcia odjechała do domu, do Dziadka na zasłużony urlop, a faktycznie chorobowe – znów gardło, kaszel. Trzeci raz w tym roku. Czarno to widziałam. Adaś osłabiony po szpitalu. Stefek znów mocno kaszlał, zasmarkany.

Adaś bardzo ładnie odsypiał pobyt w szpitalu. Wracał do sił.

Po operacji ma znów większe problemy z refluksem. Częściej podnosi mu się jedzenie. W środę 23.03. po ostatnim karmieniu ulał. Pewnie coś zaaspirował i nocka już była ciężka. Nie przespał. Musiałam go często odsysać. Wstawałam na zmianę do Stefka, który płakał z powodu zatkanego noska i kaszlu, i do Adasia. Też byłam przemęczona, więc nie pisałam tak od razu co u nas. W czwartek widać było, że wydzieliny dużo. W pią™ek rano po nocy wydzielina zielona. W ogóle z filterem nie chciał spać, bo zaraz kasłał. Bez filtra strasznie wycycha mu w oskrzelach. Zadzwoniłam do Pan doktora i obiecal, że przyjedzie około 14…

ZAPALENIE OSKRZELI

Pan dr przyjechał i stwierdził jednoznacznie – zapalenie oskrzeli. Antybiotyk. Augmentin. Tak do końca to nie wiadomo co zaważyło. Osłabienie Adama. Operacja była w tkankach miękkich, gdzie szybko mnożą się bakterie; infekcje w domu; wymioty środowe. Pewnie wszystko razem do kupy. Antybiotyk dany w porę, bo widać było po Adasiu, że go męczy ta infekcja. Co prawda gorączki wcale nie miał. W sobotę już było trochę lepiej, ale kilka nocy z rzędu jeszcze kiepsko. Nieprzespane. Wczoraj skończyliśmy antybiotyk. Kręcą się w kolo te wirusy i bakterie. Ja wciąż czuje się osłabiona, drapie w gardle. Czyż można odpocząć przy trójce dzieci i się wyspać?

Jak się pisze dziennik po nocach, to pewnie że się nie można wyspać. Jest 23.30 i wszyscy dawno śpią, a ja tu Wam bzdety opowiadam J .

Szczerze Wam powiem, że lubię TO pisanie! To moja odskocznia. Uciekam spać.

Napisane przez Beata w: Uncategorized |

Brak komentarzy »

RSS feed for comments on this post. TrackBack URL


Zostaw komentarz

Design: TheBuckmaker.com WordPress Themes