sty
22
2012
0

Raczkujący Adaś

Mieliśmy dużą lukę w pisaniu przez pewien czas. Nie dawałam już rady, a poza tym pod koniec grudnia naszą stronę internetową zaatakował wirus. Niejeden z Was pewnie o tym wie, bo w momencie próby wejścia na stronę pojawiał się o tym komunikat i strona była zablokowana. Niezły miałam z tym kłopot. Jeden z programistów nie poradził sobie i musiałam wziąć profesjonalną firmę za wyczyszczenie strony i oczywiście zapłacić.

Ach te wirusy – komputerowe i ludzkie nie są mile widziane. A sio, a sio !

Wracając do Adasia. Przez ten czas całkiem ładnie się rozwinął na różnych płaszczyznach, tak bym to określiła.

RUCHOWO

Na przełomie X/XI 2011 Adaś zaskoczył z raczkowaniem. Nikt z nas w to nie wierzył, że zechce, bo już poczuł smak tego, jak się patrzy na wszystko z góry … Był już pionizowany. Wstawał przy meblach, ale jednak przemieszczać się jakoś trzeba, skoro Mama nie ma czasu ciągle mnie prowadzać. Adaś po prostu ze względów praktycznych ruszył na czterech. Początki u każdego są trudne, a u Adasia szczególnie z uwagi na fakt, że nie widzi na lewe oko i nie ma lewej półkuli móżdżku, co odpowiada za równowagę. Nieraz się zdarzyło, że zaliczył glebę, dokładnie mówiąc podłogę. Początkowo to było kilka raczków, ale teraz śmiga jak BURZA. Po całym domu. Trzeba się strzec i zamykać drzwi, które się da.

Pewnego razu wtargnął do łazienki i zaciekawił się nocnikami pozostałej dwójki. Stefek ma taki ładny czerwony – a czerwony zdaje się to ulubiony kolor Adasia.

Najciekawsze teraz jest trzaskanie szafkami. Co można, to otwiera i zamyka. Pukanie najciekawsze. Oj, paluszki już były przycięte. Wychodzę z założenia, że trzeba wszystkiego doświadczyć i uczyć się na własnych błędach. Byście widzieli razu pewnego jak Adaś przyciął rączkę i zabolało. Patrzyłam na jego reakcję i co zrobi dalej. Popłakał chwilkę, obejrzał rączkę, że cała i dawaj dalej na szafkę :-) . Upór w dążeniu do celu, chyba sprawia, że jest taki dzielny i wytrzymały na to wszystko, co go spotyka.

ROZWÓJ SPOŁECZNY

Tak bym to określiła. Adaś zrozumiał chyba, że Adaś, to Adaś. Mam swoje JA i nie pozwolę, abyście ciągle nakazywali mi, co mam robić. Nie jest więc teraz łatwo, bo kiedy Adaś nie zgadza się na przewijanie po prostu ucieka. Kiedy nie zgadza się na masaż, kopie Mamę ile sił w nogach. A zapewniam Was, że sił po odżywianiu odżywkami mu przybyło znacznie. Kiedy nie zgadza się na odsysanie nie mogę trafić do rurki cewnikiem, bo ucieka głową. Niestety pewne rzeczy muszę zrobić, więc Mama czasami najgorsza.

Wymuszania Adaś nauczył się chyba od rodzeństwa. Nie ma jak przykład. Jak coś się chce osiągnąć trzeba płakać i już. Manipulacja rodzicami.

WŁĄCZ/WYŁĄCZ ŚWIATŁO

Raz podsadziłam go, żeby wyłączył światło i złapał bakcyla na PSTRYK, PSTRYK. Ciągle chce teraz włączać i wyłączać. Nieważne jaka jest pora dnia. Każda jest dobra. Powiedziałam nie, bo to nie jest zabawka i go nie podsadziłam. Z pozycji siedzącej rzucił się na brzuch, na podłogę. Zaczął wierzgać, płakać. Typowe wymuszenie reakcji na rodzicach. Jak zdrowe dziecko. Dziwne co, że matka się cieszy z czegoś takiego. Ale naprawdę się cieszę, bo to znaczy, że Adaś nadrabia etapy rozwoju, które powinny przejść zdrowe dzieci. Choć łatwiej było, gdy był aniołkiem :-)

Napisane przez Beata in: Uncategorized |

Design: TheBuckmaker.com WordPress Themes